20160926

Fairy Tail |#05| - Question

Ishi Yuki
Poderwałam się gwałtownie do góry i rozejrzałam się. Byłam w czyimś pokoju, a delikatne promienie słońca wdarły się do pomieszczenia, rozświetlając niektóre zakamarki. Zostałam pociągnięta do tyłu, przez co znalazłam się na czyimś torsie. Odwróciłam się i zobaczyłam śpiącego blondyna. Zsunął dłonie niżej i obejmując mnie w talii. Widząc jego uśmiech, mimowolnie kąciki moich ust uniosły się ku górze. Pamiętałam wszystko, co miało miejsce w clubie. Mimo wszystko chciałam tego, z nim. Przeniosłam wzrok na zegarek, była dopiero siódma, ale to chyba nie problem, żeby dłużej spać. Delikatnie pocałowałam jego usta, po czym położyłam głowę na jego ramie. Uśmiechnął się, naprawdę pięknie się uśmiechał. Zamknęłam oczy i oddałam się w ramiona Morfeusza.

Zaczęłam chichotać cicho, ponieważ czyjeś usta stykały się z moją szyją. Rozchyliłam lekko powieki, a moim oczom ukazał się blondyn, który uśmiechał się do mnie łagodnie. Odwzajemniłam uśmiech i położyłam dłonie na jego policzka, żeby sprawdzić, czy na pewno nie jest bajką lub wytworem mojej wyobraźni. Chłopak pochylił się nade mną i musnął moje wargi. Odwzajemniłam pocałunek, przymykając powieki i kąciki moich ust uniosły się ku górze. Kiedy się odsunął, mruknęłam niezadowolona bardzo cicho, ale zrozumiałam jego zachowanie. Ktoś nieproszony (tak wywnioskowałam z jego miny) wszedł do pokoju i spoglądał w stronę drzwi. Uniosłam się na przedramionach i spojrzałam na nieproszonego gościa.
W progu stał BaekHyun, który wściekły zagryzał dolną wargę i spoglądał w naszym kierunku. Nie wiem, dlaczego taki był, ale jakoś było mi go żal. Westchnął, po czym z trudnem utrzymując spokój, oznajmił nam, że pozostali odnaleźli księgę, ale była również zła wiadomość. Z JaeJoong'iem jest coraz gorzej. Nie panując już nad emocjami, wyszedł, trzaskając drzwiami. Spojrzałam na NamJoon'a, który posmutniał. Byłam świadoma tego, że byli zżyci ze sobą. Zastanawiałam się od początku nad pewną opcją, aczkolwiek nie wiem, czy takie coś możliwie. Wczoraj znalazłam w szufladzie coś, co sprawiło, że tym bardziej chciałam się dowiedzieć od Toffika, czy ta opcja jest wykonalna.
- NamJoon – mruknęłam, siadając.
- Tak? - spojrzał na mnie, jakbym wytraciła go z jakiegoś transu.
- Musimy tam dzisiaj wracać? - złapałam go za rękę.
- Czyś ty zwariowała?! Nigdy tam nie wrócisz. Przepraszam – podrapał się w tył głowy. - Nie powinienem krzyczeć.
- Spokojnie, nic się nie stało – położyłam dłonie na jego policzka. - Pokażesz mi miasto?
- Oczywiście – uśmiechnął się i musnął moje usta.
Przez chwilę trwaliśmy w pocałunku, który przerwałam. Uśmiechnęłam się i odsunęłam od niego, opuszczając stopy na zimne panele. Wyszłam z pokoju, delikatnie zamykając drzwi. Kiedy uniosłam głowę, zobaczyłam przy schodach czerwonowłosego, który trzymał mocno za poręcz, która pod wpływem jego siły pękła. Z lekkim wahaniem podeszłam do niego i wyciągnęłam rękę w stronę jego ramienia. Jednak w połowie drogi zatrzymałam się, spojrzałam na swoją dłoń, a następnie na niego i delikatnie złapałam go za ramie.
- BaekHyun? - mruknęłam.
Chłopak odwrócił się, a wraz z tym odrzucił mnie, przez co uderzyłam plecami o ścianę. Stłumiłam krzyk, ponieważ poczułam, że coś uniemożliwiało mi oddychanie. Kiedy rozchyliłam lekko powieki, widziałam przed sobą Byun'a, który zaciskał dłoń na mojej szyi. Spojrzałam w jego oczy, co było potwornym błędem. W jego oczach widziałam gniew i nienawiść, również coś w kształcie płomieni. Po kilku sekundach poczułam, że jego ręka staje się gorąca. Próbowałam się wyrwać, niestety nie przynosiło to oczekiwanego skutku, a przed moimi oczami pojawiły czarne mroczki. Położyłam ręce na jego dłoni, próbując ją zerwać z siebie, aczkolwiek on był silniejszy ode mnie. Chciałam krzyczeć, zawołać kogoś, ale nie potrafiłam.
- a...a...aqua*... - szepnęłam.
Poczułam pod opuszkami palców coś mokrego, aż po chwili poczułam, jak cieczy pod moimi dłońmi jest coraz więcej. Zacisnęłam powieki, a osobnik przede mną został odepchnięty z dużą siłą, a wraz z nim zostałam oblana sporą ilością wody. Niestety trochę cieczy dostało się do moich ust, przez co upadając na kolna, kaszlałam chwile, wypluwając niechcianą wodę. Nie pozostało na mnie nawet suchej nitki, dlatego też moje ciało zaczęło drżeć.
- Yuki! - spojrzałam słabo w kierunku, skąd dochodził głos.
Tuż przy drzwiach stał wystraszony NamJoon, który po chwili znalazł się przy mnie.
- Co tu się stało? - zapytał.
- Dusił mnie – powiedziałam, kiedy wzięłam głębszy oddech.
- Kto?! - rozejrzał się i zobaczył leżącego pod ścianą BaekHyun'a. - To niemożliwe!
- Zrobił to... - opuściłam wzrok.
- Moja głowa... - mruknął czerwonowłosy.
- Baek, czy ty znowu straciłeś kontrolę? - zapytał blondyn.
Spojrzałam na niego, a kiedy nasze spojrzenia się spotkały, schowałam się wystraszona za chłopakiem.
- Niestety tak... - opuścił głowę, którą cały czas masował. - Przepraszam Yuki...
- Chodź, pomogę ci – powiedział Kim i pomógł mi stać. - Ty użyłaś „zaklęcia” aqua? - zapytał.
Przytaknęłam głową, na co ten się roześmiał.
- To najprostsze słowo z łaciny,chyba – uśmiechnął się.
Poszłam za blondynem do pokoju Kany, skąd zabrałam świeże i przede wszystkim suche ubrania, po czym udałam się do łazienki, gdzie spędziłam naprawdę sporo czasu. Siedziałam na ziemi i wpatrywałam się w przestrzeń, a kiedy przed oczami mignęły mi te chłopaka, kucnęłam, łapiąc się za głowę.

Kim NamJoon
Siedziałem na ziemi przy drzwiach do łazienki, w której siedziała dziewczyna. Baek przed chwilą stracił kontrole, a ona stała się jego ofiarą. Bardzo się bała, aczkolwiek bycie Archaniołem, zaczęło się w niej przebudzać. Tylko dlaczego woda? JaeJoong świetnie panował nad ogniem, podobnie jak ja, aczkolwiek sam mu do pięt nie dorastałem.
Nagle do moich uszu dobiegł jej cichy płacz. Podniosłem głowę do góry i odwróciłem ją w stronę drzwi. Bez wahania wstałem i wszedłem do środka. Blondynka siedziała na ziemi w kabinie prysznicowej i płakała. Zakręciłem kurek, sięgnąłem po ręcznik i położyłem go na jej ramionach.
- Yuki... Chodź ze mną – poprosiłem.
- Dobrze wiesz, że tak się nie nazywam – spojrzała na mnie przez łzy.
Wytarłem jej policzka i uśmiechnąłem się lekko.
- To imię pasuje do ciebie, ponieważ jesteś delikatna jak śnieg – pocałowałem ją w czoło. - Nie przejmuj się tym, co robi BaekHyun. To niepierwszy raz i nieostatni.
- Mogę się ubrać, zboczeńcu? - jej mina spoważniała.
Teraz to mnie z nóg zwaliła. Nigdy nie zrozumiem kobiet. Dlaczego one tak szybko zmieniają zdanie?
- Nie jestem zboczeńcem, a chyba kimś bliskim dla ciebie …
- Chłopakiem – przerwała mi i oparła się o mnie. - Fajnie mieć chłopaka.
Spojrzałem w jej zielono-niebieskie tęczówki i pocałowałem ją delikatnie w usta. Odwzajemniła pocałunek, co wywołało mój lekki uśmiech, ale odsunąłem ją od siebie po chwili.
- Dopraw się do porządku. Zrobię ci śniadanie – mruknąłem i wyszedłem z pomieszczenia.
Zszedłem na dół i zobaczyłem od razu zmarnowanego Byun'a. Siedział z opuszczoną głową na kanapie. Podszedłem do niego i przywaliłem mu w tył głowy. Spojrzał na mnie zdziwiony, a ja tylko skarciłem go wzrokiem i udałem się do kuchni, gdzie szybko przygotowałem jakieś śniadanie. Jednak moje umiejętności kulinarne kończyły się na jajecznicy i tostach z masłem. Nie lubiłem gotować i nigdy nie polubię. Kiedy usłyszałem kroki Yuki na schodach, wyciągnąłem jeszcze gorące tosty i poparzyłem sobie nimi dłonie. Położyłem je na talerzu obok papki z jajek i machałem nimi chwilę.
- Joonnie? - podeszła do mnie i zmartwiona spojrzała na moje ręce. - Oparzyłeś się?
Złapała mnie ostrożnie za dłonie i wsadziła je pod kran, wpatrując się w nie z ogromnym smutkiem.
- Yuki...
- Zrobiłeś dla mnie śniadanie, to urocze – spojrzała na mnie, uśmiechając się.
- To nic takie...
- Nie gotuj więcej, bo znów się poparzysz – przerwała mi, a kiedy stałem, jak wryty po jej słowach cmoknęła mnie w usta i usiadła do stołu, zajadając śniadanie.
Pokręciłem głową w niedowierzaniu i wytarłem ręce. Kiedy już jaśniepani zjadła, wyszliśmy z domu, powoli kierując się ulicą w stronę centrum. Pokazałem jej najlepsze miejsca w tym przeklętym mieście. Denerwowali mnie też jej adoratorzy, którzy zaczęli z nią flirtować przez jej inność. Spuściłem ją z oczu tylko na moment, a jej już nie było w zasięgu mojego wzroku. Nagle dostrzegłem ją, jak wchodziła do jednego ze sklepów. Pobiegłem za nią i szybko objąłem blondynkę w pasie, przyciągając ją do siebie.
- Mieliśmy iść razem, a nie osobno – szepnąłem jej do ucha.
- Tu jest za kolorowo, po drugie chce zagrać – jedną dłoń położyła na moim policzku, a drugą wskazała na grono graczy, zgromadzonych na jakimś turnieju.
- Skoro chcesz – wzruszyłem ramionami i zapisałem ją do tego turnieju.

Nie minęło nawet półgodziny, a całą zabawa dobiegła końca. Pauline naprawdę przerosła moje oczekiwania. Nie spodziewałem się, że przybierze normalnie pokerową twarz i wygra całą zabawę. Zamrugałem zdziwiony, kiedy do mnie podeszła i pocałowała mnie w policzek. Dziewczyna kochająca gry komputerowe, ładna, zgrabna, znająca się na rzeczy, ponieważ ten seks w łazience klubowej był niesamowity i … muszę wiedzieć więcej. Ona jest cudowna.
- Joonnie – pociągnęła mnie za rękaw kurtki.
- Słucham cię? - wydusiłem z siebie.
- Ile to 260 tysięcy jenów na polską walutę? - zapytała.
- Polską...? Ty pochodzisz z Polski?! - zdziwiłem się.
- Milcz – burknęła i wyminęła mnie.
Poczułem brak czegoś w tylnej kieszeni spodni, a raczej dwóch cosi w obu kieszeniach. Zabrała mi i portfel i telefon. Pobiegłem za nią, ale nim opuściłem lokal, widziałem, jak wkłada do niego pieniądze i sprawdza coś na telefonie. Czy ona jest poważna? Oddała mi wszystko, co miała. Teraz ona nie ma nic dla siebie, a przecież musi jakoś żyć. Podeszłem do niej i przytuliłem ją od tyłu. Wdychając słodki zapach jej włosów.
- Oddasz teraz grzecznie moje własności, pójdziesz ze mną w jedno miejsce. Nie uciekniesz, nie schowasz ani nic. Grzecznie pójdziesz, ponieważ jak na razie jesteś bardzo niegrzeczna – pocałowałem ją w kark i zsunąłem dłonie niżej.
Zobaczyłem na jej twarzy soczyste rumieńce i zawstydzone spojrzenie. Kiwnęła głową i oddała mi portfel wraz z komórką. Schowałem obie rzeczy do kieszeni i złapałem ją delikatnie za dłoń. Zaciągnąłem ją do mniej zatłoczonej dzielnicy, w której lubiłem przebywać. Wszedłem z nią po trzech schodkach i popchnąłem drzwi. Rozległ się ten charakterystyczny dzwoneczek, który jest zwieszony tuż obok drzwi i do moich nozdrzy dobiegł ten cudowny zapach starych książek. Tutaj nagle czar się ulotnił, ponieważ nie czułem już dłoni Yuki. Poczułem, jak złość we mnie buzuje, ale kiedy się odwróciłem, zobaczyłem ją biegającą między regałami. Uśmiechnąłem się i złapałem ją, kiedy przebiegała między jednym a drugim. Przytuliłem ją mocno, chowając twarz w zagłębieniu jej szyi.
- Podoba cie się tu? - zapytałem.
- Joonnie, nie stawiaj pytań retorycznych, dobrze? - zaśmiała się.
Dosłownie trafiła mi się kobieta Anioł. W znaczeniu przenośnym i dosłownym. Odsunąłem się i zacząłem delikatnie muskać ustami jej miękkie wargi. Smakowała niezwykle słodko, a moje dłonie odruchowo znalazły się na jej biodrach, poczułem jej dłonie na swoim torsie. Nie chciałem się posuwać dalej, więc po kilku kolejnych muśnięciach odsunąłem się.
- Wybierz sobie, co chcesz. Będę stał gdzieś tu – pocałowałem ją w skroń i udałem się w swoją stronę.

Nieoczekiwanie rozległ się dzwoneczek przy drzwiach i usłyszałem kroki dwóch osób. Poczułem znajomą obecność i ciemność. Leo i Ravi. Zacząłem szukać blondynki, rzucając na ziemię książki, które miałem w dłoniach. Usłyszałem, jak stos książek spada na ziemie i zatrzymałem się. Pauline stałą do mnie tyłem, a ci dwaj tuż przed nią.
- Jak powiedział Leo, masz dwa wyjścia. Albo idziesz z nami, albo sekret tej niewiasty będzie zagrożony – powiedział Ravi z perfidnym uśmieszkiem.
Podbiegłem do nich. Zasłoniłem dziewczynę swoim ciałem i machnąłem ręką, a wraz z nią buchnął gęsty płomień w stronę Zbuntowanych. Oczywiście Leo jednym płynnym ruchem pozbył się go.
- Decyzja należy do ciebie, dziewczyno. Pamiętaj – powiedział Leo i oboje zniknęli.
Spojrzałem na przerażoną Yuki, która wpatrywała się przerażona w podłogę.
- Pauline... - szepnąłem.

~*~
Słowa pochodzące z łaciny:
* aqua - woda.
Theme by Ally