Dostałem telefon od Ryo, który bardzo mnie poganiał, żebym wrócił
do domu wcześniej. Miałem inne plany na dzisiejszy wieczór.
Chciałem w jakiś sposób odreagować to, co się wydarzyło z
braciszkiem Jae. Spakowałem plecak i opuściłem szatnię.
Oczywiście nie odbyło się bez uszczypliwej wymiany zdań ze
współpracownikiem, który tylko czeka, aż popełnię błąd i
poleci naskarżyć szafowi. Często mnie korci, żeby zrobić mu
psikusa lub wykorzystać którąś z umiejętności Archanioła, ale
właśnie przez to, kim jestem, nie mogę tego zrobić. Nasza
tożsamość nie może wyjść na jaw. Dlatego słysząc jego
uszczypliwe jak zawsze komentarze na mój temat, uśmiechnąłem się
chytrze.
- Fajnie było się zabawiać z klientką w szatni? - zapytałem.
- Skąd ty?! - warknął, zaciskając dłonie w pięści.
Na jego twarzy malowała się obecnie złość, jak i zawstydzenie.
- Czyli miałem racje – westchnąłem i wyszedłem.
Wyszedłem z budynku siłowni, która każdego dnia była oblegana,
przez co miałem często dużo pracy, ale nie skarżyłem się na to.
Przewróciłem oczami, czując znowu ten zimny podmuch wiatru.
Skręciłem raz, drugi, trzeci i dwudziesty któryś. W końcu
otwarłem drzwi do domu i zarzuciłem na wieszak, po czym zdjąłem
buty i wszedłem do salonu, ściągając z ramienia plecak. Uniosłem
głowę i spojrzałem na kanapę, na której siedziała blondyna z
małym w kolorze jasnej czekolady pieskiem. Dziewczyna uśmiechała
się, a jej oczy śmiały się, kiedy wycierała zwierzątko.
Upuściłem plecak, przez co wystraszyła się i podniosła się
tuląc szczeniaka.
- O, już wróciłeś – stwierdził Misaki, przechodząc obok mnie
i położył talerz z ciastkami na stoliku, które zapewne były dla
niej.
- No... tak – odparłem.
- To jest Yuki, JaeJoong ją tu ściągnął – przedstawił ją.
Z góry zbiegł blondyn i podszedł do dziewczyny.
- Oddaj go – rzucił od razu.
- Nie oddam Toffika, boi się ciebie i nie tylko on – odwróciła
się plecami do niego.
- Toffik?! Co to za imię?! - oburzył się.
- Bo wygląda jak czekoladka Toffi! - odparła równie głośno, co
on.
- Słucham?! Skąd tyś się urwała! - wrzasnął, podchodząc do
niej bliżej.
Nie wiem, co zobaczyła, ale odstawiła zwierzaczka na ziemię i
schowała się za Ryo, który nie wiedział, co właśnie miało
miejsce, jednak po chwili spojrzał wściekły na przyjaciela.
- Co ty do cholery wyprawiasz?! Czemu na nią tak krzyczysz z powodu
zwykłego psa! - warknął.
- Rany... a tu co się dzieje? - do pomieszczenia wszedł Yoshiro,
który spoglądał na wszystkich zdziwiony.
- Witaj Yo, to Yuki. Jae ją sprowadził – wyjaśnił.
- Okey, a gdzie Leo i Ravi? - jego pytanie spowodowało zdziwienie na
twarzy nieznajomej.
Kim JaeJoong
Wszedłem właśnie do domu, kiedy usłyszałem głos dziewczyny.
- Leo? To ten drugi, przed którym uciekałam – powiedziała.
- JA PIERDOLE! MÓWIŁEM CI, ŻEBYŚ IM NIC NIE MÓWIŁA DO
MOJEGO POWROTU! - wrzasnąłem jej do ucha.
- POWIEDZIAŁ TO CIOŁEK, KTÓRY WYSKOCZYŁ Z PĘDZĄCEGO
SAMOCHODU! - wrzasnęła równie głośno.
- Nie drzyjcie się tak, boli mnie od tego głowa... - odezwał się
wszystkim nieznany głos.
Wszyscy zdziwieni, spojrzeli na każdego kolejnie. Do nikogo nie
należał ten głos.
- Na dole – powtórzył.
Wszyscy spojrzeli na psa, który drapał się po głowie jedną
łapką.
- Wiele w życiu widziałem, ale nie gadającego kundla – odparłem.
- Nie jestem kundlem! Jestem rasowy! - burknął blondyn.
Misaki zapał dziewczynę, która nie wytrzymała już napięcia i
zemdlała.
- Wszystko opowiem, jak ona się obudzi – powiedział pewnie.
- Imię też? - spytał NamJoon.
- Nazywam się Metathron, Lucyferze – odparł, patrząc na niego z
ukosa.
Ishi Yuki
Leżałam
na trawie, czując, jak delikatny podmuch wiatru przebiega po moich
plecach. Nie chciałam otwierać oczu, nie chciałam się podnosić,
a tym bardziej się ruszyć. Wszystkie złe myśli odeszły gdzieś
daleko, a ja czułam się po prostu wolna.
-
Yu...ki? - usłyszałam znajomy głos.
Podniosłam
się i otwarłam oczy. Nikogo nie było przede mną, więc spojrzałam
na boki, aż w końcu się odwróciłam. W białych różach stał
NamJoon, Archanioł Lucyfer. Jego krew skapywała na białe kwiaty.
Otwarłam przerażona usta, zasłaniając je dłońmi. Poczułam na
policzkach łzy, a w moim sercu zagnieździło się poczucie winy.
Dlaczego się czułam za to odpowiedzialna? Nie wiem. Zamknęłam
oczy, kiedy nagle poczułam, jak ktoś mną potrząsa.
Otwarłam oczy i mrugnęłam kilka razy, żeby wszystko, co
rozmazane. Nade mną ktoś stał, aczkolwiek nie rozpoznałam, kim
był ten osobnik. Przymknęłam powieki i po kilku dłuższych
sekundach, wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na niego.
- Ryo...-san? - zapytałam.
- Miałaś koszmar i krzyczałaś – oznajmił.
- O ja pierdziele... - westchnęłam.
- Masz intrygujące słownictwo – skomentował.
- A dziękuję bardzo – przewróciłam oczami.
- Chodź, Metathron czeka – powiedział i wstał.
- Że kto? - zamrugałam zdziwiona.
- To...Toffik? - zamyślił się.
Już chciałam coś odpowiedzieć, kiedy Misaki spiorunował mnie
wzorkiem, tak chłodnym, że przełknęłam ślinę i w ciszy udałam
się za nim do salonu. Na kanapie się BaekHyun, NamJoon i Yoshiro.
Na stoliku siedział ten dziwny pies, ale nigdzie nie widziałam
JaeJoong'a. Dopiero po chwili wyszedł z kuchni w towarzystwie
jasnowłosej Japonki. Usiadł z nią na fotelu, ona normalnie, a on z
boku na ramieniu fotela. Usiadłam na ziemi przy kanapie, najdalej od
NamJoon'a, którego zaczęłam się bać. Wtedy w jego oczach
widziałam czystą nienawiść, mrok i ból. Kiedy zdałam sobie
sprawę, że na niego patrzę, szybko się odwróciłam i opuściłam
głowę. Oczywiście, że mnie przyłapał. Spokojnie, dziecko.
Nie zrobi ci krzywdy – usłyszałam głos w swojej głowie.
Spojrzałam na psa, którego jakby oczka śmiały się. Nagle
czerwonowłosy zsunął się z sofy i uśmiechnął się do mnie,
dodając mi tym otuchy. Odwzajemniłam delikatnie gest i ponownie
spojrzałam na zwierzaczka.
- Możemy już zaczynać. Nazywam się Metathron. Byłem pierwszym
Archaniołem, który strzegł Sekretu Boga. Nazywacie go teraz
The Law Lights. Nie pojawiłem się na twojej drodze bez
powodu Lucyferze – spojrzał na niego ukradkiem. - Dwóch z was się
zbuntowało. Reguel i Sariel. Oni są odpowiedzialni za śmierć
Uprzednika Gabriela. Z tego, co jest mi wiadomo, chcą wykorzystać
Sekret do swoich celów, co jest karygodne. On sam prosił
mnie, żebym wam pomógł. Jednak moje zdolności są ograniczone.
Priorytetem jest ochrona dziewczyny, która nie bez powodu została
wybrana, ale tego wam nie mogę zdradzić, ponieważ dowiecie się
tego w swoim czasie. Uprzeniku Gabrielu, Serafinie i Uriel. Udacie
się ze mną w jedno miejsce po Księgę Przeszłości, w niej
znajduje się sposób, jak pozbawić ich statusu Archanioła –
wyjaśnił. - W tym czasie, wasza trójka będzie chronić dziewczynę
i możecie nauczyć ją jakichś sztuczek do obrony.
- Jeszcze tego brakowało – burknął.
- Z tego, co powiedziałeś, zrozumiałe jest to, że kiedyś już
któryś się zbuntował – odezwałam się.
- Nie raz nie dwa – skomentował.
- Czuje się jak w jakieś bajce – westchnęłam.
- Wierz w końcu, że to nie bajka! - wrzasnął blondyn.
- NamJoon! Opanuj się! - upomniał go Byun.
- Z wielką chęcią bym zrezygnowała, ale przypuszczam, że to
sprawi jeszcze więcej problemów – spojrzałam na Kim'a spokojnie,
ale i smutno.
- P... Yuki ma rację – odparł pies. - Jeżeli teraz
zrezygnowałaby, to poszukiwania następny trwałyby długo, a
istnieje możliwość, że Zbuntowani znaleźliby go wcześniej. Nie
gdybajmy, tylko przynieście mi tu mapę – polecił.
Po chwili szatyn przyniósł mapę, którą chciał rozłożyć na
stoliku. Szybko zabrałam Metathrona na kolana. Spojrzał na mnie
jakby z uśmiechem, po czym wrócił wzrokiem na mapę. Dziękuję.
Możesz mówić do mnie Toffik, jest prostsze od Metathrona –
usłyszałam jego głos. Uśmiechnęłam się lekko.
- Tutaj – położył łapkę na mapie w północno-wschodnich
Chinach. - Musimy dostać się do miasta Da Hinggan Ling, a następnie
udać się ścieżką na wschód – wyjaśnił.
- Podróż zajmie kilka dni – skomentował JaeJoong.
- W tym czasie wasza trójka musi ją pilnować. Jest teraz niczym
pechowy czarny kot, jeśli tego nie zrobicie, odgryzę wam
przyrodzenia – warknął w ich kierunków. - Macie pilnować
Księżniczkę.
Ledwo pohamowałam śmiech, a kątem oka widziałam, że wystraszyli
się.
Tego samego dnia, wymieniona trójka udała się w podróż po Księgę
Przeszłości. Jednak nim wyszli, spojrzenie Toffika sprawiło,
że zakłopotałam się. Wiem, że chcesz uciec, ale i zostać.
Poczekaj, aż wrócę, to odpowiem na twoje pytania. Uśmiechnęłam
się do niego lekko. Kana pozwoliła mi korzystać ze swojej szafy i
mieszkać w jej pokoju. Prosiła tylko, żebym nie otwiera szuflady
biurka. JaeJoong polecił, żebym codziennie była z kimś innym.
Niestety, jutro wieczorem mam iść z NamJoonn'em do jego clubu,
gdzie miałam pomagać jako kelnerka, ponieważ nie będę tam
siedzieć i nic nie robić, więc muszę chociaż trochę zarobić.
Huehuehue, groźba Toffika tak bardzo XDDD
OdpowiedzUsuńNie no, ja to po prostu uwielbiam XD
Ale nadal nie mogę się pozbierać po tym "odgryzę wam przyrodzenia" XDDDDDDDDDDDDD
Pozdrawiam~
A co myślałaś? Przecież trzeba facetą pogodzić w dobry sposób i patrz podziałał. (★^O^★)
UsuńA rozdział moze dzisiaj wstawię.